Autor relacji: Mateusz St
Czarni po emocjonującym spotkaniu pokonali Trzciankę Trzciana 2-1. Nie da się ukryć, że obie drużyny przystąpiły do tego spotkania z podobnym nastawieniem. Przed tą kolejką udało nam się zdobyć 4 pkt, a gościom 3. Ostatnie zwycięstwo odnieśliśmy w inaugurującym rozgrywki spotkaniu z Granitem Wysoka Strzyżowska. Koniecznie chcieliśmy, więc to spotkanie wygrać, zwłaszcza, że pozwoliłoby to nam nieco podskoczyć w tabeli. Tydzień temu zremisowaliśmy w Hermanowej 2-2, a w naszej grze wreszcie można było dopatrzeć się jakichś pozytywów. Postanowiliśmy z podobną determinacją rozpocząć spotkanie z Trzcianą. W porównaniu z poprzednim meczem, nastąpiła niewielka korekta ustawienia. Na prawej obronie zagrał S. Dudek, a w pomocy wystąpić miał M. Kucharzyk.
Dobrze weszliśmy w to spotkanie i całkiem składnie rozgrywaliśmy piłkę. Rywale pozostawiali nam sporo miejsca w swoich szykach obronnych, ale potrafili się jednocześnie skutecznie odgryzać w ataku. Ruchliwi byli nasi napastnicy, którzy umożliwiali szybkim skrzydłowym podłączanie się do ofensywy. Po jednej z takich akcji, bliski strzelenia bramki był A. Magnuszewski, ale piłka po jego pięknym strzale uderzyła w poprzeczkę. Zagrożenie stwarzaliśmy też prawą stroną, bo M. Kucharzyk był tego dnia naprawdę dobrze dysponowany. Po jednej z ciekawych wymian dostał piłkę na wolne pole i próbował dogrywać do znajdującego się w polu karnym napastnika. Niestety rywale zażegnali niebezpieczeństwo. W ataku duet A. Jodłowski i D. Stawarz dobrze się uzupełniał, a środkowi próbowali zagrywać prostopadłe piłki do naszych szybkich graczy. Pomimo swobody w ataku, nasi obrońcy musieli chwilami mocno się natrudzić, chcąc upilnować graczy Trzciany. Kilka razy z trudem przerywaliśmy ich akcję, a po jednym ze strzałów piłka trafiła nawet w słupek naszej bramki. Mimo wszystko należy stwierdzić, że to my byliśmy w pierwszej połowie drużyną lepszą. Tworzyliśmy sporo doskonałych okazji, ale na nasze nieszczęście brakowało skuteczności. Prowadzenie zapewnił nam niezawodny A. Jodłowski, który strzałem z prawego narożnika pola karnego pokonał bezradnego golkipera gości.
Druga połowa nie była już tak dobra w naszym wykonaniu, a zmobilizowani goście zaczęli nam coraz częściej zagrażać. Po pewnym czasie, ograniczaliśmy się już jedynie do mało składnych kontr, a nasza gra ani trochę nie przypominała tej z pierwszej połowy. Napór gości przyniósł im rezultat w postaci gola kontaktowego. Dobre prostopadłe podanie wykorzystał napastnik Trzciany, który strzałem z lewej strony pola karnego wyrównał wynik spotkania. To wprowadziło sporo nerwowości w nasze poczynania, na szczęście w defensywie spisywaliśmy się ciągle nieźle. W jednej z akcji przytomnie zachował się M. Piękoś, który zastawiając piłkę był faulowany w okolicach trzydziestego metra boiska. Do piłki podszedł G. Woźniak, który fenomenalnym strzałem w samo okienko bramki zapewnił nam prowadzenie 2-1. Było jasne, że goście rzucą wszystkie siły do ataku, chcąc koniecznie wywieźć do domu przynajmniej jeden punkt. My graliśmy z podobną determinacją i nie popełnialiśmy już poważniejszych błędów. Co więcej, po strzale M. Wiatra, piłka trafiła w poprzeczkę i niewiele zabrakło, by przypieczętować nasze zwycięstwo już przed końcowym gwizdkiem. Koniec mecz obfitował w sporo niepotrzebnych, brutalnych fauli. Sporo można powiedzieć o sędziowaniu, ale dwie czerwone kartki były jak najbardziej uzasadnione. Trzciana kończyła więc mecz w dziewiątkę. Wkrótce sędzia zakończył mecz, a my mogliśmy już spokojnie dopisać sobie cenne trzy punkty. Zwycięstwa z rywalami znajdującymi się w tabeli na zbliżonych pozycjach, są naprawdę wartościowe i mogą być decydujące na koniec sezonu. Tym bardziej cieszy ten wynik meczu. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była naprawdę bardzo dobra. Mimo, że goście groźnie kontrowali, to jednak my dyktowaliśmy warunki gry. Mieliśmy dużo doskonałych okazji do zdobycia bramek i wtedy grałoby się nam na pewno spokojniej. Niestety zabrakło skuteczności, a w drugiej połowie nasza gra była już znacznie gorsza.