KS Zaczernie 0-3 (0-2) Strug SZiK Tyczyn
Murias (20), Kucharzyk (32), Ferenc (78)
w 60. minucie rzutu karnego dla Zaczernia nie wykorzystał Kamiński
Strug:Rajzer - Kucharzyk, Rzońca, Janik, Pawlik, Góra, Nizioł (74' Gajdek), Wrona, Zawadzki(89' Banaś), Murias (74' Bulka), Ferenc (83' Pączek).
KS Zaczernie:Guzior - Barański (80' Grzebyk), Caban (62' Ł Dynia), M.Dynia, Kamiński, Kłeczek, Panek, Pukała, Rusin, Sieradzki, Sroka.
Żółte kartki:Sroka orazNizioł, Gajdek.
Sędziował:Jakub Tomoń (Rzeszów)
Widzów:150
Obawialiśmy się tego meczu. I słusznie. Nie było bowiem wiadomo w jakiej dyspozycji będą oba zespoły po zimowej przerwie. Od pierwszego gwizdka, to jednak Strug zaczął dyktować warunki gry. Po kilku próbach przeprowadzenia akcji, raz lewą, raz prawą stroną, wreszcie w 20. minucie Patryk Rzońca po dośrodkowaniu dobrze zgrał piłkę głową na 5. metr, a tam najwięcej zimnej krwi zachował Dominik Murias i trafił do siatki rywala. Chwilę później podwyższyliśmy prowadzenie. Piłkę na środku boiska wywalczył Bartosz Góra, zagrał do włączającego się do akcji Artura Kucharzyka, który mocno huknął pod poprzeczkę, tak, że Guzior był bez szans. Dwubramkowe prowadzenie pozwalało kontrolować wydarzenia na boisku, ale nasz zespół ciągle dążył do kolejnej bramki. Niewiele zabrakło Dominikowi Ferencowi, po ładnej zespołowej akcji, zakończonej dośrodkowaniem z lewej strony przez Bartosza Zawadzkiego. Nieznacznie się pomylił również Adrian Wrona uderzając z wolnego. Ale ostatecznie po pierwszej połowie schodziliśmy na dwubramkowym prowadzeniu, a rywale właściwie niczym szczególnym nas w pierwszych 45 minutach nie zaskoczyli.
Po zmianie stron nie mający nic do stracenia gospodarze ruszyli odważnie do ataków. Konstruować akcję próbowali skrzydłowi Rusin i Sroka jednak dobrze spisywała się nasza defensywa. Raz było jednak gorąco, kiedy Arkadiusz Rajzer niezbyt pewnie wybijał zagraną do niego piłkę. Gorąco było także w 60. minucie, kiedy to Patryk Rzońca próbując wybijać piłkę trafił w nogi Kamińskiego, który padł w polu karnym, a sędzia wskazał na wapno. Sam poszkodowany, jednak zbyt lekceważąco podszedł do wykonania "11", i piłka przeleciała nad poprzeczką. Kropkę nad "i" postawił Dominik Ferenc, który wykorzystał zbyt słabe podanie defensorów Zaczernia do swojego bramkarza i ubiegł wychodzącego z bramki Guziora posyłając piłkę obok niego.
Trzy bramki strzelone na wyjeździe, na inaugurację cieszą, tym bardziej, że wreszcie udało się zagrać na "0" w tyle. Ostatnio ta sztuka udała się w ligowym starciu z Zabajką we wrześniu minionego roku(3:0), a więc już bardzo dawno temu.
Jeden mały kroczek zrobiony. Pozostało jeszcze 11....